wtorek, 4 czerwca 2013

Służba zasadnicza i przysięga wojskowa.

Ja, żołnierz Wojska Polskiego,
przysięgam służyć wiernie
Rzeczypospolitej Polskiej,
bronić jej niepodległości i granic.
Stać na straży Konstytucji,
strzec honoru żołnierza polskiego,
sztandaru wojskowego bronić.
Za sprawę mojej Ojczyzny
w potrzebie, krwi własnej ani życia nie szczędzić.
Tak mi dopomóż Bóg.


Zważywszy na charakter mojego bloga postanowiłam pochylić się nieco dłużej nad jednym z punktów, które umieściłam w moim poprzednim wpisie.

Po dziś dzień pamiętam Jego uniesione palce ku górze i poruszające się w słowa przysięgi wojskowej usta. Powaga na twarzy. Sylwetka wyprostowana. Mundur, przewieszony przez ramię beryl i wysoko wciągnięta na maszt polska flaga. A potem marsz po placu, długi, jednostajny i pewny marsz wszystkich świeżo zaprzysiężonych żołnierzy. Po całej uroczystości czekanie... i On w mundurze, berecie, już bez broni i z workiem z cywilkami na plecach. Jedziemy do domu.

Wiele osób traktuje wojsko cynicznie albo prześmiewczo. Zajęcie dla życiowych nieudaczników, którzy nie poszli na studia i ich pociągnęli na zetkę. Dziś jest inaczej, ale nie będę analizować tego, jak ludzie odbierają żołnierzy, lepiej powiem, co ja o tym myślę.

Zdaję sobie sprawę, że postrzeganie przeze mnie wojska, patriotyzmu i służby społeczeństwu jest w pewien sposób wymarłe i niepopularne. W dzisiejszych czasach mundurowi nie odgrywają tak podniosłej i ważnej roli, jaką pełnili nasi dziadkowie, pradziadkowie, prapradziadkowie itd. itd. Ja jednak nie widzę różnicy. Kiedy ktoś mnie pyta, czym zajmuje się mój Mąż, kim jest, z podniesioną głową i dumnie mówię, że jest żołnierzem. Tak, bo jestem z tego dumna. Uważam, że jest to czymś ważnym, nawet jeśli owi żołnierze nie angażują się w obronę naszego Państwa, a spełniają swoje zobowiązania wobec innych (czyt. NATO). Jaką muszą mieć odwagę, by pojechać do kraju, w którym toczy się wojna? W każdej chwili mogą zostać ranni, a w najgorszym przypadku osierocić swoje dzieci i owdowić żony. Jednak jadą tam.

Pan Mąż interesował się tym od dziecka. Świętej pamięci teść, którego poznać nie zdołałam, był modelarzem i głębokim pasjonatą, zaraził tym swego jedynego syna. Ma niezwykle szeroką wiedzę na temat historii, wojska, maszyn, wyposażenia i uzbrojenia, a do tych spraw podchodzi z głębokimi uczuciami. Zajęło mi trochę czasu zanim zrozumiałam Jego miłość i oddanie sprawie Polski. Dlatego też boli nas jeszcze mocniej fakt, co się stało i wciąż dzieje z naszym pięknym Państwem i Narodem... Nie rozumiem, jak można nie szanować symboli narodowych.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz