niedziela, 9 czerwca 2013

"Każdy może zostać ojcem, ale trzeba być kimś wyjątkowym, by zostać Tatą."

Odkąd jesteśmy razem to jest Jego pierwszy poligon, podczas którego zostałam w domu. Wcześniej jeździłam do matki, ostatnio na cały miesiąc byłam u brata. Czas leciał szybko, nie myślało się o tym, że Go nie ma, było zdecydowanie łatwiej i bez wątpienia następny poligon znowu spędzę u brata, bo samej w domu siedzieć jest ciężko jak diabli. Owszem, odwiedzam teściową, widuję się ze szwagierkami, ale to nie to... samotne wieczory i noce są bezlitosne. Rzadko zdarza nam się wspólnie spędzać poranki. Jeśli akurat nie ma służby, to soboty i niedziele są nasze. A tutaj mamy kolejny weekend oddzielnie.


Kiedy przypominam sobie czasy ciąży to aż mi się mordka sama cieszy. 3/4 pierwszego trymestru przespałam, w drugim byłam wulkanem energii, a w trzecim całe moje dobre samopoczucie legło w gruzach. Upały, ciężki brzuch, bolący kręgosłup, opuchnięte nogi i... "Kochanie, umyj mi stopy!", "Kochanie, załóż mi buty!", "Kochanie, obetnij mi paznokcie u stóp!", "Kochanie, trzeba mi ogolić nogi!". Powiem Wam, że był baaardzo dzielny i baaardzo dzielnie radził sobie z pielęgnacją moich dolnych kończyn, no i oczywiście z moimi hormonami i humorami. Nie narzekałam na niewypumeksowane pięty czy za długie paznokcie, jednak już nie znęcałam się nad nim i malować nie kazałam, nasapałam się i napociłam, ale sama malowałam od czasu do czasu. Co nie zmienia faktu, że czasem sam Jego widok doprowadzał mnie do szewskiej pasji i zapędów destrukcyjnych. Sama dziś nie rozumiem tego, o czym myślałam i co czułam. Moją ulubioną typowo hormonalną historią z ciąży jest "sznurek w herbacie".
Siedziałam sobie zadowolona z życia na krześle z kubkiem herbaty. Miałam na sobie bluzę z kapturem, która miała przy kapturze dwa sznurki i jeden z nich wpadł mi do kubka... (Jak? Nie pytajcie, bo nie mam pojęcia!).
- Miśku... chlip, chlip... zobacz, wpadł mi sznurek do kubka... (głos mi drżał i zaczęłam pochlipywać)
On się zaczął śmiać, ja przez łzy też, ale w pewnym momencie dopadł mnie ogromny smutek i żal z powodu tego zdarzenia. Zaczęłam histerycznie wyć i beczeć! On przestał się śmiać, poczuł się zdezorientowany, bo myślał, że udaję i żartuję, przestraszył się strasznie i wziął mnie w objęcia, a ja tak płakałam i płakałam jak głupia i przestać nie mogłam, chociaż bardzo chciałam, bo aż się głupio poczułam... ;O
Jakoś miesiąc później przyjechała Jego siostra, której o tym opowiadałam... Na wspomnienie tego znowu zaczęłam histerycznie płakać!
Ah te hormony... przed ciążą w życiu bym nie powiedziała, że one tak mocno wpływają na nastrój.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz