sobota, 13 lipca 2013

W życiu każdej Kobiety przychodzi taka chwila...

...kiedy Mężczyzna ma urlop.

Dzisiaj spokojny poranek. Pan i Władca Jaśnie Mąż ma służbę, a od jutra wolne. Ostatni poranek tylko my dwie. Kobietka chodzi sobie pod stołem co jakiś czas ciągając mnie za nogawkę piżamy, a ja siedzę tutaj i piszę, podjadając płatki ryżowe na mleku, którym Ona nie chciała. Błogo, cicho... żadnych nerwów. W sumie to pomyliły mi się pory, bo już południe mamy, a nie ranek, ale to wszystko przez Nią. Od kilku dni chodzi spać razem z nami po 23 i wstaje po 10 (btw. jak to naprawić?).
Od jutra wszystko się zmieni, na cały miesiąc. Powinnam się cieszyć, bo zaraz po urlopie będzie poligon w Orzyszu, po Orzyszu znowu Drawsko i nie będzie Go ze 2-3 miesiące, ale ten miesiąc leżenia do góry fają na kanapie mnie przeraża. Całą moją organizację dnia trafi szlag, jak co roku z resztą. I jak co weekend też...

Za duże stężenie Mężczyzny w domu jest niezdrowe, podobnie jak i brak też.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz