poniedziałek, 22 lipca 2013

Kiedy Mama spotyka się z Mamą.

Po niecałych trzech miesiącach ponownie spotkałam się z pewną mamą. Pierwsze spotkanie odbyło się u Niej i było to przyjęcie urodzinowe Jej córeczki. Los chciał, że znów nadarzyła się okazja, aby się zobaczyć i takim oto sposobem Ona zapukała do mych drzwi. Dziewczynki szybko znalazły wspólny język (dzielą je jedynie dwa miesiące różnicy) i mimo wielu zgrzytów, każda wyszła z tego bez szwanku (na załączonych zdjęciu moja Kobietka pcha wózek). Nie, nie umie jeszcze chodzić, chociaż od pół roku raczkuje. Stoi przy meblach, sprawnie porusza się z pchaczem i niestraszne są jej zakręty, czasem jak się zapomni to stoi bez trzymania się niczego, ale cóż - kroku zrobić nie chce. Trudno, jakoś to przeżyjemy. Każdy mówi "o, to już na pewno niedługo pójdzie" - ta... ja tego słucham już od tego pół roku. Dziecko pójdzie, kiedy będzie chciało - koniec kropka, nie ma czego tutaj próbować wywróżyć.

Nasza historia zaczęła się, w obecnych czasach, zwyczajnie. Poznałyśmy się na jednym w portali dla rodziców, a znajomość wyglądała jak sinusoida. Na prawdę było różnie i krótko rzecz ujmując - nie spodziewałam się takiego wyniku tego wszystkiego. Znajomości zawarte przez Internet są najlepsze, nie wiem dlaczego. Albo mam zwyczajnie pecha do ludzi w moim otoczeniu, albo... no nie wiem? Mąż? Z Internetu. Wszystkie najlepsze koleżanki, które pragnę w tym momencie gorąco pozdrowić? Z Internetu. A większość mam, które poznałam twarzą w twarz? Najchętniej bym w ogóle więcej nie oglądała.

1 komentarz: