Ale trzeba iść z duchem czasu. Tej spirali nie da się zatrzymać, rynek halloweenowy rośnie, tak samo jak i moje dziecko, które kiedyś pójdzie do przedszkola i pewnego październikowego popołudnia mi powie, że musi się przebrać za stwora albo przynieść dynię na zajęcia. Mimo że to się kłóci z moimi przekonaniami już w tym roku zaczynam szlifować umiejętności, co by swoim beztalenciem wstydu dziecku nie przynieść, a podobno praktyka czyni mistrza.
Oto moja pierwsza dynia:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz